Żyjemy w „epoce 4.0”, której jedną z cech jest ciągła zmiana. Czy w tak dynamicznych realiach prognozowanie przyszłości w ogóle ma sens?
Oczywiście, że ma. Musimy przede wszystkim zrozumieć, czym jest, albo raczej czym nie jest prognozowanie: tu mianowicie nie chodzi o to, żeby przewidzieć przyszłość, a następnie sprawdzać, czy przepowiednia się spełniła. Nie. W prognozowaniu chodzi o opracowanie różnych możliwych scenariuszy. Przy czym każdy z nich może się wydarzyć, albo tylko niektóre z nich. Ale na bazie alternatywnych scenariuszy możemy wszystkie te opcje zawczasu przetestować i odpowiednio przygotować się na wypadek wystąpienia którejś z nich. Współczesna rzeczywistość faktycznie tak dynamicznie się zmienia, że trudno określić, która z możliwych prognoz jest najbardziej prawdopodobna. Dlatego – przynajmniej w biznesie – powinniśmy mieć gotową strategię dla każdego scenariusza. Inaczej mówiąc, mieć plan A, B, C, itd. jako odpowiedź na daną sytuację, która, według prognoz, może się wydarzyć. Co więcej, każda z nich jest tylko możliwym scenariuszem, na który, znając go, możemy mieć realny wpływ. – twierdzi Natalia Hatalska, założycielka instytutu badań nad przyszłością Infuture Hatalska Foresight Institute, zajmującego się technologiami obecnymi w nauce, biznesie i życiu codziennym, relacjami międzyludzkimi i podbojem Kosmosu.
Ile w prognozowaniu jest naukowej metodyki, a ile intuicji?
Wywiad: Agnieszka Doberschuetz